niedziela, 24 listopada 2013

3. Ugotowani...

ZAKOPANE - NOSAL

    Paula oczywiście nie chciała iść, ale ja nie mogłem odpuścić pobytu w górach, bez zdobywania szczytów (nawet takich małych). W tym dniu upał bardzo dawał się we znaki... Od samego rana temperatura przekraczała 25 st. C. Ja wstałem pierwszy, przyszykowałem się, zdąrzyłem zrobić śniadanie, a Paulina nadal spała, nie łatwo było ją obudzić.  Cóż, postanowiłem, że pójdziemy, wiec poszliśmy :)
    Około 8 (wyjątkowo późno - ciekawe czemu ;P ) wyruszyliśmy.

Nasza druga  wyprawa.


Cel: Nosal

Trasa:  Zakopane -> Nosal-> Olczyska Polana -> Jaszczurówka

8





    Naszą wyprawę rozpoczęliśmy u zbiegu ul. Karłowicza i al. Przewodników Tatrzańskich. W tym miejscu kończy się zabudowa Zakopanego. Zielonym szlakiem przeszliśmy na drugą stronę potoku i kierowaliśmy się w stronę budki TPN.



    Od budki szlak zaczynał dość gwałtownie piąć się pod górę w stronę coraz wyraźniej prześwitujących między drzewami skałek na grzbiecie Nosala. Mimo, iż ten szlak nie jest trudny, samo podejście w taki upał było bardzo uciążliwe. Co jakiś czas musieliśmy się zatrzymać na łyk wody. No cóż, przy takich temperaturach nawet my "parowaliśmy" :D

 Gdzieś w połowie drogi na Nosal. Widok na Zakopane.

Widok na Kuźnicką Polanę, w oddali Giewont.



    Po krótkiej "wspinaczce" wyszliśmy z lasu i przed nami ukazały się ładne widoki na urwiste skały. Już nie tak stromo podążaliśmy grzędą w stronę wierzchołka Nosala, mijając po lewej widoczne między drzewami budynki górnej stacji wyciągu narciarskiego.
    Kolejny odpoczynek zrobiliśmy tuż pod samym szczytem, wśród cieni drzew. Spotkaliśmy tam panią pielęgniarkę z naszego liceum :) To bardzo miła i sympatyczna osoba. Mieliśmy okazję wspólnie wędrować i rozmawiać do Olczyskiej Polany. Serdecznie panią pielęgniarkę pozdrawiamy! :)



    Sam wierzchołek, z którego przy dobrej pogodzie jaka nam wtedy dopisała roztacza się bardzo rozległy i piękny widok na całe Tatry od Bielskich po Zachodnie, jest stosunkowo niewielki i skalisty.

Od prawej: Kopa Kondracka, Suchy Wierch Kondracki, Suche Czuby, Goryczkowa Czuba, Pośredni Goryczkowy Wierch, Kasprowy Wierch.




    Po dość długiej przerwie, jak na taką krótką wprawę, ze szczytu podążaliśmy nadal zielonym szlakiem schodząc na zarośnięte lasem siodło Nosalowej Przełęczy. Tutaj szlak rozdziela się na szlak do Kuźnic (nadal zielony) i żółty do Olczyskiej Polany. My poszliśmy właśnie tym żółty szlakiem. Po ok. 25 min. marszu, gdzieniegdzie wśród cieni drzew, doszliśmy do Olczyskiej Polany mijając stare pasterskie szałasy.
    Zeszliśmy polaną dalej w dół, docierając do położonego po prawej stronie na granicy lasu Olczyskiego Wywierzyska - miejsca, w którym płynący dotąd pod ziemią potok wydostaje się na powierzchnię.



    Po uzupełnieniu zapasów wody udaliśmy się dalej zielonym szlakiem do Jaszczurówki.

    I tu kończy się nasza druga wyprawa. Zaliczamy ją do jak najbardziej udanych! :)

sobota, 16 listopada 2013

2. Na początku było tak...

ZAKOPANE -  DOLINA PIĘCIU STAWÓW POLSKICH

  Tegoroczne wakacje były bardzo udane. Za jednym razem pojechaliśmy i w góry i nad morze, udało się nam zatem zrealizować plany, które narodziły się już rok wcześniej. Jak to ja, lubię mieć wszystko załatwione wcześniej i dopięte na ostatni guzik. Noclegi w górach i nad morzem, bilety na przejazd i powrót pociągiem... to wszystko było załatwione sporo czasu przed wyjazdem. I w sumie spełniło się moje marzenie związane z podróżą pociągami - przejazd w wagonie sypialnym!!! O tak! Polecam każdemu!

... trochę się zagalopowałem :D
O podróży w wagonie sypialnym będzie w kolejnych postach :)

Nasza pierwsza wyprawa:
 
Miejsce:Zakopane

Cel:Dolina Pięciu Stawów Polskich

Trasa: Palenica Białczańska->Wodogrzmoty Mickiewicza->Dolina Pięciu Stawów Polskich->Świstówka Roztocka->Morskie Oko->Palenica Białczańska


 

    Wyruszamy z Palenicy Białczańskiej, popularnego punktu startowego do jednej z największych i najłatwiej dostępnych atrakcji Tart -  Morskiego Oka. Po ok. 40 minutach marszu po asfalcie docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza. Wodospad ten tworzą trzy główne kaskady - Wyżni Wodogrzmot, Pośredni Wodogrzmot - jedyny dobrze widoczny ze szlaku - Niżni Wodogrzmot oraz kilka mniejszych progów.















 A TERAZ CZAS NA ZMIANĘ OBUWIA :D
Treki zastępują sandały :)

    Po krótkiej przerwie na odpoczynek, zmianę obuwia i sesję zdjęciową wyruszamy dalej. Z Wodogrzmotów Mickiewicza wchodzimy na zielony szlak i idziemy wzdłuż Doliny Roztoki, ograniczonej grzbietami masywów Wołoszyna i Opalonego. Jej dolny kraniec znajduje się w rejonie wspomnianych już Wodogrzmotów Mickiewicza, a górny wyznacza Wodospad Siklawa, który jest największym wodospadem polskich Tatr. Dolne partie doliny porasta dobrze zachowany naturalny las górnoreglowy. W wyższych położeniach występują limby, jeszcze wyżej rozciągają się poprzecinane piarżyskami płaty kosodrzewiny. Idąc tym szlakiem słychać szum potoku Roztoka...

 w pobliżu Źródełka Wiecznej Młodości






 widok na Wołoszyn


Nowa Roztoka. Czas na uzupełnienie zapasów wody :)


Kozi Wierch i Buczynowa Siklawa


    Po ok. 1h 20min marszu Doliną Roztoki dochodzimy do rozwidlenia szlaku. Od zielonego szlaku odchodzi czarny, który prowadzi bezpośrednio do schroniska PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. My jednak idziemy dalej zielonym szlakiem do Wodospadu Siklawa.





 W tle największy wodospad Tatr Polskich - Wielka Siklawa




Ostatni rzut oka na Wielką Siklawę


   Przed nami ostanie podejście. Po ok. 15 min wyłania się przed nami przepiękny widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich!
Pierwszy cel osiągnięty!






    Dolina Pięciu Stawów Polskich to zawieszone, górne piętro Doliny Roztoki, ograniczone zachodnim odcinkiem Orlej Perci (oraz grzbietem Zawrat - Świnica), grzbietem granicznym pomiędzy Świnicą a Szpiglasowym Wierchem oraz grzbietem Miedzianego.
     Cała dolina stanowi wysokogórskie pustkowie z krajobrazem zdominowanym przez otaczające ją skaliste wietrzejące turnie, piarżyska, głazowiska, alpejskie murawy i płaty kosodrzewiny. Znajdują się tu cztery stosunkowo duże zbiorniki - Wieli, Czarny, Zadni i Przedni Staw Polski, dwa mniejsze - Mały Staw Polski i Wole Oko (okresowo).

Nad Wielkim Stawem Polskim. W tle Kotelnica i Gładki Wierch.



    Zatrzymaliśmy się w pobliżu Małego Stawu Polskiego, niedaleko byłego drewnianego schronu, obecnie strażnicy TPN-u. Spędziliśmy tam niecałą godzinkę jedząc i nabierając sił przed bardzo wyczerpującym podejściem na Świstową Czubę!



   Dalsza część naszej wyprawy to Morskie Oko przez Świstówkę Roztocką. Samo podejście na Świstową Czubę może nie jest bardzo wysokie, ale daje w kość! Kilka razy musieliśmy się zatrzymywać na łyczek wody. Tak, niestety łyczek, bo kończyły się nam zapasy wody... Takie przystanki mają swoje plusy. Mianowicie widoki są przepiękne! Im wyżej się wchodzi tym bardziej zapiera dech w piersiach widok na Dolinę Pięciu Stawów Polski, Dolinę Roztoki, Wołoszyn.


Widok na Przedni, Mały, Wielki i Czarny Staw Polski. W dole Dolina Roztoki i część czarnego szlaku do schroniska PTTK.


 



Ze Świstowej Czuby zakosami doszliśmy do kotła Świstówki i po wyjściu z niego rozpościerał się piękny widok na Tatry Wysokie okalające Morskie Oko. Uff... skończyło się wyczerpujące podejście i teraz już tylko schodziliśmy do Morskiego Oka.




    Schodząc, największą trudność sprawiło nam przejście przez skalisty Żleb Żandarmerii. Musieliśmy wtedy zachować szczególną ostrożność. Po ok. 40 min schodzenia dotarliśmy do Morskiego Oka. O zgrozo! Tam chyba nie ma dnia i godziny, żeby nie było mnóstwo turystów! Ale na szczęście znaleźliśmy kawałek miejsca i przycupnęliśmy na kamieniu nad wodą :)

Cel drugi osiągnięty!



    Droga powrotna z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej jest zbyt monotonna - cały czas idzie się po asflacie... Jedyny plus to piękne widoki :)

wtorek, 5 listopada 2013

1. Majówka 2009

EUFEMINÓW

Nasz pierwszy wspólny wyjazd :)

 


Ten wyjazd miał wyglądać troszkę inaczej. Mieliśmy jechać rowerami i miało z mami się wybrać więcej osób. Ale wyszło jak zawsze, czy jedni nie mogli, inni nie mieli czasu. Ale i tak było super ;)
Byłam ja, Damian, moja mama, Ola Sz  i moja Olcia.

Oczywiście kluczowym momentem całej wyprawy  był grill!!!! Kiełbaski, kaszanki, jakieś mięska... to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)
Nie obyło się od leżenia plackiem na słońcu (oprócz mnie, ja zawsze unikam tej wielkiej gorącej gwiazdy) i od gier w karty, co też w sumie można uznać za tradycje na takich piknikach.


prawdziwe oblicza!!!!


;)

piękny kłosik upleciony z nudów ;)

Damian atakuje!!!!!

zakochani!!!


MAKAO!!!


to co tygryski lubia najbardziej!!!!
pokerowa twarz




z mamusią ;*
siostrunie ;P